Uff, skończyłam w końcu ten piekielny kolor, nie szło mi, oj bardzo nie szło. Było trochę wypruwania. Krótko mówiąc nie leży mi ten kolor - stare złoto jasne. Może to przez tą pogodę, która nie może się zdecydować, czy może zrobić dzień deszczowy czy słoneczny.
Maluszek coraz bardziej daje w kość, zaczynają się już skurcze przygotowujące do porodu, przeważnie wieczorem, kiedy chce trochę po haftować. No cóż Maluszek chyba za bardzo śpieszy się na świat.
Dziękuje za odwiedziny i wszystkie komentarze.
Pozdrawiam serdecznie - Hafciarka.
Bedzie piekna praca :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)